Korzystamy z plików cookies w celach statystycznych i umożliwienia funkcjonowania serwisu.
Uznajemy, że jeżeli kontynuujesz korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Informacje o możliwości zmiany ustawień cookies: O Cookies Zgadzam się, zamknij X
KOTY CELEBRYTÓW

 

Koty celebrytów
 
         Poznaliśmy już kilka sławnych kotów, które bytują jako gwiazdy w internetach - głównie pojawiając się w memach. Większość z nich mimo posiadanej popularności pozostaje anonimowa. Są jednak koty sławne i jawnie wielbione (wspominana już Grumpy Cat), ale i takie, które popularność swoją zawdzięczają pozycji swoich opiekunów.
 
         Do kotów sławnych za własną sprawą z pewnością można zaliczyć, kocich aktorów, kocich bohaterów na usługach armi lub policji. Poświęcę im czas przy okazji kolejnego spotkania. Natomiast na to spotkanie zdecydowałam się zająć jedynie kotami sławnymi z okazji popularności swoich właścicieli. Tym bardziej, że kwestią powszechną jest fakt posiadania zwierząt przez osoby znane. W ostatnim czasie pojawiła się nawet wypowiedź jednej ze śpiewających artystek, Florence, która wyraziła zdanie, że artyści i osoby znane nie powinny kupować zwierząt rasowych, tylko adoptować te przebywające w schroniskach, by dawać dobry przykład. Florence nie jest w tej materii gołosłowna, sama bowiem taką adopcję przeprowadziła pod koniec stycznia 2014 roku.
 
         Że kot jest fajny, nikogo przekonywać tutaj nie muszę - gdyby jednak ktokolwiek miał wątpliwości zawsze można przytoczyć parę nazwisk i udawać, że autorytet celebryty sam przez siebie mówi o ważności i fajności zwierzaka. Oczywiście nie jest tak, że celebryci ustanawiają pułap fajności kotów, to fajność kotów ustanawia poziom zainteresowania celebrytów...
 
         W polskich realiach kociarze to (w wersji oficjalnej, czyli medialnie ujawnionej): Marek Nowakowski, Alina Jankowska, Krystyna Janda, Maryla Rodowicz, Joanna Chmielewska, Papcio Chmiel, Hanna Skarżańka, Wisława Szymborska, Andrzej Kondratiuk, Irena Carnero, Beata Tyszkiewicz, Iga Cembrzyńska, Tadeusz Konwicki, Barbara Kwiatkowska, Feliks W. Kres, Mariusz Dmochowski, Piotr Andrejew, Andrzej Łapicki, Filip Łobodziński, Dorota Sumińska, Michał Olszański, Olga Bończyk, Krystyna Sienkiewicz, Magdalena Środa, Agnieszka Suchora, Anna Chodakowska, Bogdan Loebl, Anna Ciepielewska, Sergiusz Lach, Artur Wyszecki, czy wspominany już Jarosław Kaczyński... Wymieniać można długo. Część z tych osób jest opiekunami zarówno kotów, jak i psów, wielu jednak podobnie jak Wisława Szymborska ma przekonanie, co do wyższości kotów - "Koty udały się Panu Bogu - mawia czasem Wisława Szymborska. Niekiedy dodaje: Tylko. Niekiedy: Najbardziej." [Krynicki Ryszard "Kamień, Szron", Kraków 2005]. W tych wypadkach najczęściej wiemy z publicznych wyznań osób, że mają one koty, ale samych kotów nie poznajemy. W Polsce nie przyjął się (być może jeszcze) zwyczaj promowania własnych zwierzaków. Zwierzęta należąc do domu, jako członkowie rodziny podlegają tajemnicy życia prywatnego. Dlatego u nas tylko koty blogowe zyskują jako taką popularność - nie kojarzę jednak żadnego polskiego bloga kociego prowadzonego przez celebrytę.
 
         Na świecie bywało jednak różnie. Czasami koty faktycznie pojawiają się tylko dlatego, że ich opiekun miał lekkiego lub dużego fisia na punkcie swoich sierściuchów. Są więc bezimiennym dodatkem, który jest ciekawostką, śmieszną anegdotką o ekstrawagancji znanej postaci. Bywają też przypadki, kiedy koty są na tyle charakterne, że wchodzą do historii siłą, jako nieodzowna część życia swoich właścicieli. To przypadki, kiedy futra są nam lepiej znane - nawet z imienia. Pierwszym kotem w historii znanym właśnie z imienia jest Ta-Miu, kotka należąca do Totmesa, najstarszego syna faraona Amenhotepa III i królowej Teje, brata Echnatona. Po swojej śmierci została zmumifikowana i pochowana w ozdobnym sarkofagu. Sułtan El Daher Beybars - władca Egiptu i Syrii panujący w trzynastym wieku ufundował ogród zwany Gheyt-el-Quoltah (Kocie Ogrody) by zapewnić byt bezdomnym kotom Kairu.
 
         Tradycja przetrwała po dziś dzień - kiedy to podczas modlitwa po południu, przynosi się pożywienie do centrum ogrodów i pozostawia dla bezdomnych kotów. Ludwik XV miał białego kota, który przychodził każdego ranka do jego sypialni, miał też pozwolenie na zabawy na stole w czasie obrad Rady Królewskiej. Maria Antonina miała sześć ukochanych angorek, które zgodnie z krążącą legendą popłynęły na statku do Ameryki, na którym miała znajdować się arcyksiężna Austrii i królowa Francji i Nawarry uciekając przed francuską rewolucją. Ona i jej mąż król Ludwik XVI bardzo rozpieszczali swoje koty i pozwalali im praktycznie na wszystko. Czarnego szczęśliwego kota miał król Karol I, dzień przed jego aresztowaniem kot zmarł, dlatego pewno króla aresztowano. Król Edward VII miał kilka kotów, a właściwie rysiów. Zaś królowa Wiktoria zostawiła w spradku swojemu synowi Edwarowi VII swojego ulubionego kota, białą angorę o imieniu White Heather. Makarios III to właściele kota o imieniu Bimbo.
        
         Koty były u Stalina, Lenina i Mussoliniego. Przy czym tylko ten ostatni swojego kota wypchał (po tajemniczej śmierci) - pers ten trafił w takiej formie do córki Mussoliniego. W brytyjskiej polityce kocim fiołem zasłynął Sir Winston Churchill - Jock uczestniczył w posiedzeniach i naradach podczas wojny, sypiał w łóżku swojego pana i jadał z nim przy jednym stole. Jeśli spóźniał się na posiłek Churchill posyłał po niego służbę i sam czekał z rozpoczęciem jedzenia. Podobno Jock towarzyszył swojemu panu także w ostatnich chwilach życia. Innymi kotami Churchilla są Nelson, Marmelade. Lecz najbardziej wsławił się jednak Jock. Thomas Anson miał kota o imieniu Khouli-Khan, którego upamiętnił w parku przy Shoughborough Hall w Staffodrshire "Kocim Momunentem". Khouli-Khan był również pierwszym kotem, który opłynął glob towarzysząc admirałowi Georgeowi Ansonowi. Sędzia Richard Posner znany jest ze swojej miłości do kotów, ma kota o imieniu Pixie, którego opisuje jako "najlepszego, jakiego kiedykolwiek miał". Minister Kanady Stephen Harper posiada kota Cheddara. Także minister Wielkiej Brytanii David Cameron zaadoptował kota o imieniu Larry.
 
         W amerykańskich rodzinach prezydenckich również pojawiły się koty. Calvin Coolidge miał dwa koty o imionach Tiger i Blacky. George W. Bush jednego kota - Ruben Sierra "El Indio" znanego także jako India "Willie" Bush. Córka Jimmiego Cartera - Amy Carter, miała syjamskiego kotka, Misty Malarky Ying Yang. Shan to kot Geralda Forda. Woodrow Wilson też miał kota, imieniem Puffins. Rodzina Billa Clintona adoptowała bezdomniaka, który za sprawą Chelsea otrzymał imię - Socks. Najwięcej zwierzaków było pod rodzinną kuratelą Johna F. Kennediego. Było aż 15 zwierzaków - w tym jeden kota zwany Tom Kitten. Wśród polityków także senator Ken Myer miał pod opieką kota, Andiego. W Ameryce teś Robert E. Lee zasłynął z posiadania kotów, a miał ich kilka. W jego namiocie w Camp Cooper podczas wojny secesyjnej koty nie tylko miały zadania (wyłapywanie myszy), ale także traktowane były jako jedyni kompani generała. Inny gerenał wojny secesyjnej Robert E. Lee też miał koty - czytamy o nich w jego listach do domu.
 
         Głowom kościoła zdarza się mieć kota - np. papież Benedykt XVI miał (poniekąd) kota o imieniu Chico, został on (w sensie kot) narratorem autoryzowanej biografii papieża przeznaczonej dla dzieci ("Joseph i Chico", Jeanne Perego). Dlaczego poniekąd? Bo kot przebywał w rodzinnym mieście Josepha Ratzingera i mieszkał zwyczajowo u sąsiadów ówczesnego kardynała, tylko gdy przyszły papież przyjeżdżał do Pentling, kot pomieszkiwał u niego. Koty w Watykanie nie są mile widziane, więc Chico nie mógł zamieszkać ze swoich panem. Kardynał Roger Mahony będąc w Rzymie powiedział nawet, że "ulica dyskutuje na temat niepoprawnej miłości papieża do kotów. A papież ubóstwia koty." Papież Leon XII mieszkał jednak z kotem - może dlatego, że Micette urodziła się w Watykanie. Dodatkowo chodzą pogłoski, że papież Leon XII dawał audiencje z kotem na kolanach ukrytym w jego obszernych szatach. Koty mieli też Kardynał Thomas Wosley, czy Kardynał Richelieu. Ten drugi stworzył nawet hodowlę w Wersalu, na której utrzymanie po swojej śmierci przeznaczył odpowiednią ilość pieniędzy. Legenda głosi, że średniowieczna postać, św. Jerzy znawy Wielkim nie posiadał żadnych ziemskich dóbr, prócz kota, którego trzymał na kolanach i głaskał podczas medytacji. O ile kota nie można posiadać, to zestawianie go z dobrami ziemskimi (jako ważniejszego od tychże) ma dla mnie sens.
 
         Mahomet kochał koty. Jedna z przypowieści opowiada o tym, jak prorok pewnego dnia mając rozpocząć modlitwy zauważył śpiącego w jego rękawie kota. Muezza (tak nazywał się kot) był tak uroczy, że Mohamet zdecydował się odciąć rękaw swojej szaty, zamiast obudzić kota. Mówi się także, że w miejscu pochówku proroka zawsze jest jakiś kot, lub większa ich ilość. Może to być prawdą, bo zauważyłam jak na tureckich cmentarzach gromadnie przebywają koty - a i na polskich nie można narzekać na ich brak, tylko u nas chyba nie ma co szukać Mahometa... Innym wielbiącym koty prorokiem był Nostradamus. Miał on kota imieniem Grimalkin, gdzie słowo grimalkin ewoluowało w definicję "kota, zwłaszcza starszego, płci żeńskej", czy nawet "starej kobiety uważanej za kłótliwą" - co może tylko świadczyć o tym, jaki to był kot.
 
         Pośród twórców - malarzy, pisarzy, aktorów, tancerzy, kompozytorów itp. - koty pojawiały się bardzo często. Najwyraźniej koty lubią artystów, albo... artyści lubią koty. Oczywiście nie samą sztuką człowiek żyje, czasami trzeba nam naukowców - ci również trzymają się kotów, na ich i nasze szczęście.
 
Cleveland Amory, to promotor praw zwierząt - swoje życie dedykował właśnie tej problematyce. Napisał książkę o swoim kocie imieniem Polar Bear, którego uratował na jednej z nowojorskich ulic w Wigilię 1977 roku. Powołał on do istnienia kilka organizacji, w tym część sprzeciwiających się wiwisekcji. Charles Laughton przygarniał natomiast bezdomniaki. Autor wielkiego słownika języka angielskiego - dr Samuel Johnson - posiadał kota o imieniu Hodge, którego karmił ostrygami i innymi luksusowymi przekąskami. Albert Einstein znany jest z wielkiej przyjaźni z kotem imieniem Tiger, który wpadał w depresję zawsze kiedy zaczynało padać. Słynnym stwierdzeniem Einsteina jest to, że "człowiek musi ciężko pracować całe swoje życie, by pozostał po nim ślad. Tymczasem takie kocury mają łatwiej - wystarczy, że oznaczą teren, a ich obecność pozostanie na lata i każdą deszczową pogodę". Innym fizykiem z kotami był Nikola Tesla. Jego kot Macak, stał się powodem badań nad energią elektryczną, gdy podczas czesania pojawiły się iskry. Kolejny fizyk dr Albert Schweitzer miał w swoim otoczeniu zawsze jakieś koty. Odgrywały one ważną rolę w jego życiu. Uratował on kotkę miauczącą pod podłogą budowanego domu i nazwał ją Sizi. Miała ona zwyczaj siadać na biurku kiedy pisał i zasypiania na jego lewej ręce. Ponieważ Schweitzer był leworęczny, za każdym razem kiedy kotka zasnęła, pisał prawą ręką... I tak przez 23 lata. Inny jego kot Piccolo, sypiał na jego dokumentach na biurku - jeżeli ktokolwiek potrzebował jakichś dokumentów, był zobligowany do czekania aż kot sam się obudzi. Schweitzer powiedział kiedyś: "są dwa sposoby ucieczki od niedoli życia: muzyka i koty".
 
Nie mogę zapomnieć o Sir Isaacu Newtonie, który wynalazł drzwiczki dla kotów, by te nie przeszkadzały mu swoim ciągłym wchodzeniem i wychodzeniem - co zapewne każdy kotolub świetnie rozumie, gdyż koty najbardziej na świecie lubią bawić się człowiekami przy drzwiach. O kocie Schroedingera już parę razy wspominała, więc chyba oczywisty jest jego wpływ na fizykę. Najbardzej cenił swojego kota Jack J. Hetherington, który uczynił do autorem wielu opracowań z dziedziny fizyki (w latach 1975-1980), tym samym F.D.C. Willard, nazywany Chesterem stał się pierwszym kotem fizykiem.
 
         Znana jest także kotka Patsy, dzięki swojemu panu Charlesowi Lindberghowi, który zabierał ją od czasu do czasu w loty. Inny lotnik John Moisant rozsławił swoją kotkę Mademoiselle Fifi, która była pierwszym kotem, który przeleciał Kanał La Manche w dniu 23. sierpnia 1910 roku. Działaczka społeczna Florence Nightingale w ciągu swojego dziewięćdziesięcioletniego życia miała ponad 60 kotów. Najbardziej znanym jest pers Bismarc. Także Horace Walpole miał kota, który inspirował innych - jego Selima utopił się w akwarium ze złotymi rybkami - Thomas Gray napisał o tym wiersz.
 
         Muzyk Jethro Tull - Ian Anderson, jest wielbicielem kotów, na oficialnej stronie zespołu można przeczytać wiele tekstów jego autorstwa poświęconych właśnie kotom. Jeden z jego kotów (Rupi) był inspiracją dla tytułu piosenki ("Rupi's Dance") na solowym albumie swojego pana z 2004 roku. John Lennon również był miłośnikiem kotów. Potrafił mieć ich nawet do dziesięciu sztuk. Jeszcze innym słynnym kociarskim muzykiem jest Freddie Mercury. Dedykował on utwór na płycie "Innuendo" swojej ulubionej kotce, trikolorce o imieniu Delilah. Swój debiutancki album "Mr. Bad Guy" dedykował wszystkim swoim kotom - Tomowi, Jerryemu, Oscarowi, Tiffany, Delilah, Goliatowi, Miko, Romeo i Lily. Pogłoski krążą, że podczas tras koncertowych często dzwonił do domu, by porozmawiać ze swoimi kotami. Dusty Springfield kochała koty do tego stopnia, że działała w kilku grupach zajmujący się ochroną praw zwierząt. W ostatniej woli pozostawiła środki na utrzymanie swojego kota Nicholasa. Posiadaczkami kotów są także Katy Perry (maine coon o imieniu Kitty Purry), Taylor Swift (szkocki zwisłouchy imieniem Meredith) oraz wspominana już Florence Welch z Florence and the Machine, która w ostatnim czasie adoptowała kota o imieniu Missus.
 
         Kompozytor rosyjski Alexander Borodin miał wiele kotów, ale najbardziej znanym jest "Ryborov", który nauczył się zimą łowić ryby w przeręblu. Maurice Joseph Ravel mieszkał w kilkoma ukochanymi syjamskimi kotami. Generalnie miał podobno 30 do 40 zwierzaków... Stworzył (o czym już wspominałam) we współpracy z francuską pisarką Sidonie-Gabrielle Colette operę "Dziecko i czary" z brawurowym kocim duetem w wykonaniu Tom Cat i She Cat w języku przypominającym brzmieniem koci język. Koty bywają także inspiracją - czy wiedzieliście, że np. Czajkowski napisał utwór "Kot w butach i Biały Kot"? Albo, że "Koci Walc" Chopina powstał dzięki kotu, który skakał na klawisze fortepianu, kiedy Fryderyk komponował ten właśnie utwór? W zasadzie jestem pewna, że ten kot nie tylko zainspirował, ale skomponował walca, chociaż liczę się z ogromnym sprzeciwem, szczególne ze strony wielbicieli psów i sceptycznych badaczy. Domenico Scarlatti jasno stawiał sprawę twierdząc, że to jego kot Pulcinella skomponował "Fugę g-moll", znaną także pod nazwą "Kocia Fuga". Pulcinella miała bowiem zwyczaj przechadzać się po klawesynie, Scarlatti przyznaje się jedynie do spisania utworu dla potomnych. Stravinsky stworzył "Kołysanki dla Kota", a Camille Saint-Daens znany z uwielbienia dla kotów i innych zwierząt, stworzył "Symfonię nr 3" na organy... Jest jeszcze Andrew Lloyd Webber, który polegał na opinii swojego kota Otto. Kot ten bowiem w 2007 roku wchodząc na klawiaturę komputera skasował całość nowej wersji "Fantoma w operze". Co Webber odczytał jako ocenę wyrażoną przez kota na temat tej wersji dzieła.
 
         Pośród piszących artystów, kociarzy też było wielu. Chociażby takie siostry Bronte - Charlotte, Emily i Anne. Nowele i poezja często prezentowały ich związek z kotami, a Charlotte i Anne pisywały o kotach także w dziennikach. Kolejnym na liście jest Raymond Chandler - rozmawiał ze swoją czarną persicą (Taki), uważając ją za człowieka, a na dodatek swoją sekretarkę, ponieważ zawsze siadała na jego manuskryptach, kiedy zabierał się za ich przeglądanie. Uważał, że koty nie są sentymentalne, ale z pewnością mają swoje uczucia i potrafią je wyrażać. Jean Cocteau był również jedny z kocich wielbicieli - twierdził, że koty są duszą jego domu, a miauczenie jest masażem serca. Jeden ze swoich utworów "Drôle de Ménage" zadedykował swojemu kotu o imieniu Karoun, którego opisywał jako "króla kotów". Charles Dickens miał kotkę Willamenę, która obdarowała go kociętami w jego pracowni. Był zdecydowany by kotów pozbyć się jak najszybciej..., ale zakochał się w jednej koteczce - znana była ona później pod nazwą "Kotka Mistrza". Dotrzymywała mu towarzystwa w pracowni, kiedy pisał. By zwrócić na siebie uwagę, zdmuchiwała świecę na biurku pana, uniemożliwiając mu pisanie lub czytanie.
 
Wielbicielem kotów był Aleksander Dumas, właściciel kota o imieniu Mysouff. Podobno kot ten charakteryzował się niezwykłą umiejętnością wyczuwania, kiedy jego pan zakończy pracę, nawet jeśli nie były to te same godziny. Kolejnym na liście ważnych zwierzolubnych pisarzy jest Lord George Byron - jego znajomy Percy Shelley napisał raz: "osiem wielkich psów, trzy małpy, pięć kotów, orzeł, kruk, sokół, pięć pawi, dwie kury i egipski żuraw, wszystkie one poza końmi, chodzą po domu". Piękny zestaw. Równie interesująco sprawa ma się w przypadku Ernesta Hemingwaya, który jeden ze swoich domów zamieszkiwał wraz z trzydziestoma kotami. Plotki głoszą, że Hemingway poznał na Key West marynarza, który posiadał niezwykłego kocura o sześciu palcach. Kiedy kapitan wypływał w rejs, kot przebywał u Hemingwaya. Do dziś na tym terenie można spotkać właśnie takie sześciopalczaste koty. Zdaniem Ernesta "koty posiadają absolutnie szczere emocje; kiedy ludzie z różnych względów ukrywają swoje, koty nie potrafią tego czynić".
 
Hołd kotom złożył także Thomas Elliot, który wydał tomik wierszy poświęconych kotom, a wraz z Weberem stworzył musical "Koty". Jego najbardziej znany kot to Jellylorum.Victor Hugo pisywał o swoich kotach w dziennikach. Nie można zapominać o Marku Twainie, który to na swojej farmie w Connecticut miał jedenaście kotów, między innymi Sour Mash, Apollinairs, Zoroaster, Blatherskite, czy Beelzebub. Sądził, że koty są najwspanialszymi istotami na świecie, na równi wspaniałymi z ukochaną kobietą. Herbert George Wells był opiekunem kota znanego jako Mr. Peter Wells. Pogłoski głoszą, że kot ten miał w zwyczaju żywo reagować na zbyt głośnych gości lub takich, którzy za długo mówili. Zwykł w takich chwilach wstawać ze swojego fotela, głośno wyrażają swój sprzeciw, po czym wyganiał gościa z pokoju... i wracał na fotel.
 
Edward Lear był oddany swojemu kotu imieniem Foss. Kiedy postanowił przeprowadzić się do San Remo, kazał architektowi stworzyć replikę swojego angielskiego domu, by nie powodować zbytniego stresu u kota. Był on także honorowym bohaterem ilustracji w książeczce "Sowa i Kociak". Kiedy zmarł (kot, nie Lear) został pochowany we włoskim ogrodzie pisarza i ilustratora. Na tej liście nie może zabraknąć Edgara Allana Poe, który z jednej strony uczynił w swoich pracach z kotów symbol grzesznika, z drugiej sam koty posiadał i kochał. Kotka Catarina, będąca inspiracją dla "Czarnego kota" w chwiach konania żony autora, starała się ją ogrzewać. Charles Dudley Warner miał kota Calvina, o którym pisał w "My Summer in a Garden". Podobno poeta Francesco Petrarca był bardziej oddany kotom niż swojej ukochanej Laurze. Kiedy zmarł, jego kot został zmumifikowany i pochowany razem z nim.
 
 
Pewien rodzaj kociego szaleństwa przejawiała także George Sand, która zwykła jadać śniadania z kotem (Minou)... z tej samej miski. Sir Walter Scott był przekonany, że mało wiemy o tym, co myślą koty, choć pewny był, że myślą całkiem sporo. Jego ulubieniec, kot Hinx znany był z tego, że terroryzował psy autora. Harriet Beecher Stowe miała kota o imieniu Calvin. Miewał on zwyczaj siadania na jej ramieniu podczas pracy i bacznego obserwowania wszystkiego, co zostało napisane. Twórca "Calvina i Hobbesa" też miał swojego kota (Sprite). Kotka ta była inspiracją dla postaci Hobbesa, wraz z częścią cech wyglądu i zachowania. Poeta Christopher Smart wysoce cenił sobie towarzystwo kota Joeffrya. Zaś Lloyd Alexander miał wiele kotów, z których najbardziej znany jest Solomon. 
         Kto jeszcze powinien zostać uwzględniony na naszej liście? Sądzę, że Christopher Morley i kot Taffy, Michel Foucault z Insanity, Aghata Christie i Tiglath-pilaser III, Dorothy L. Sayers z Timothym, Jacques Derrida i Logos, Albert Camus i Stranger, Jean-Paul Sartre i Nothing, Françoise Sagan i Brahms, Louis-Ferdinand Céline i Mea Culpa, no i jeszcze André Bazin z Chaplinem, Haruki Murakami z Kafką, Jospeh Brodsky i Urania, Alberto Moravia i Agostino, Julio Cortázar i Bestiario, Jorge Luis Borges i jego Aleph, Hermann Hesse i Narciss, Don Delillo z Mao II, Charles Bukowski z Factotum, William S. Burroughs i Junkie, Jack Kerouac z Tyke, Allen Ginsberg z Howl, Elizabeth Bishop z Minnow, Raymond Chandler i Big Sleep, Ezra Pound i jego trzy koty, Edward Gorey i jego Harp i Brown, Randall Jarrell i Little Friend, Gore Vidal i Caligula, William Carlos Williams z Adamem i  Ewą, George Bernard Shaw i Pygmalion, Samuel Beckett oraz jego Murphy i Watt, Doris Lessing i Black Madonna, Sylvia Plath i Daddy, Aldous Huxley z Limbo, Michael Joseph z Minna Minna Mowbray, W.H. Auden i Pangur, Patricia Highsmith i Ripley, Peter Gethers z Nortonem... Czy to wszyscy? Z pewnością nie... ale ta litania nazwisk pokazuje, że kot jest twórcy do życia niezwykle potrzebny. Jako korektor, kontroler ilości pracy, pilnowacz papierów itp.
 
         Wśród malarzy z kotami jest Henri Matisse, który bardzo cenił sobie towarzystwo kotów, a kiedy z powodu choroby musiał pozostawać w łóżku - przebywał z ulubionym czarnym kotem. Auguste Renoir lubił koty tak bardzo, że często portretował je w swoich pracach. Theophile Steinlen uczynił swój paryski dom "Kocim zakątkiem". Koty utrwalał na swoich obrazach, a także w rzeźbie. Louis Wain lubił koty, ale czarno-biały Peter był bardziej ulubieńcem jego żony Emily. By ją zachwycać, uczył kota sztuczek. Petera postrzegał jako swojego nauczyciela i tego, który zapoczątkował malarską karierę artysty. Na wszczesnych rysunkach Waina wiele jest portretów Petera. Jednym z bardziej znanych właścicieli kotów był Leonardo da Vinci. Nie można pominąć też Pabla Picassa i jego syjama oraz Salvadora Dali, który koty ubóstwiał. Także James McNeill Whistler nie oparł się kotom.
 
         Z typowo celebryckich kotów - o kota Kim Basinger walczyła podczas swojego rozwodu. Fred Astaire miał czarnego kota. Robert de Niro poprzestał na kotach domowych w większej ilości - przynajmniej wiem już za co go cenię. George Burns nazwał swojego kota - Willie - co odnosiło się do swoistej zabawy słowami, dotyczącej kwestii, czy kot zrobi, to o co jest proszony ("when you tell the cat what to do, there's always a question of will he or won't he"). Robert Goulet zawsze kochał koty, a miewał ich nawet siedem. Kiedy jeździł po Ameryce z musicalem "Camelot" zabrał ze sobą dwa - Vincenta i Warta. Znana amerykańska magnatka Martha Stewart dzieli swój dom z wieloma kotami - persami cesarzową Tang i księżną Peony, oraz himalaiskimi kotami: Mrozem, Śniegem, Bartokem, Verdim, Vivaldim i Mozartem. Gwiazdami, które mają koty są: Nicole Ritchie, Kate Backenbauer, Jennifer Gardner, Ben Affabile, Melanie Griffith, Edward G. Robinson, czy Terry Garr. Jenna Fischer miała dziewięć kotów (Andy jest najbardziej znanym). Elisabeth Taylor nie pozostawała w tyle, także miała koty w dużych ilościach. Reżyser Franco Zeffirelli ceni koty, no i Max Ophöls też. Znany stylista Gok Wan ma kota - a jakże! - nazywa się on Baggage i posiada swoje konto na Facebooku, jak na znanego kota celebryty przystało.
         Do listy znanych kotów celebryckich postanowiłam dołączyć jeszcze koty należące do gorylicy Koko (ur. 04.07.1971). Jest ona popularna w pewnych kręgach, a do tego opiekuje się kotami. Jej pierwszy kociak All Ball uciekł i został potrącony przez samochód, był on prezentem gwiazdkowym, którego sobie zażyczyła. Ponieważ po śmierci All Balla gorylica rozpaczała, pozwolono jej wybrać dwa nowe kociaki. Dostały imiona Lipstick i Smoky. A skoro nawet gorylica docenia obecność kotów w swoim życiu, to wniosek jest z tego jasny - każdy powinien zostać opiekunem kota. A najlepiej dwóch.
 
         Za dwa tygodnie w planie mam kocich celebrytów i parę wzruszających opowieści o kociej odwadze i trochę mniej wzruszających, a bardziej zabawnych o kocich foszkach. Do przeczytania!

data publikacji 03-01-2015

Chcesz skomentowac a nie masz Facebooka? Napisz do nas - redakcja



skomentuj

Witamy na stronie dla tych z Was, którzy chcą zmieniać na lepsze życie zwierząt i ich opiekunów w Polsce.

Strona tworzona przez miłośników zwierząt, której celem jest pokazanie wszystkim, nie tylko opiekunom zwierząt, jak należy z nimi postępować, jak się wobec nich zachowywać. Zachęcająca do tolerancji i promująca zmiany miejsca zwierząt w przestrzeni publicznej, tak aby także ich opiekunom żyło się wygodniej. 

Nasze teksty nie wymagają szybkiego komentarza,  zachęcają do refleksji. Nasze filmy pokazują ludzi, którzy dla zwierząt wiele robią. Staramy się dotrzeć do ciekawych inicjatyw. Pokazywać Fascynatów i Pozytywnych Wariatów. Nasi Eksperci i Czarodzieje mają Kwity na Mity. A Daisy opisuje świat widziany 20 cm od ziemi :-) 

Zapraszamy do wysyłania komentarze emailem na redakcja - publkujemy wszystkie zgodne z naszym Regulaminem

Znajdziesz nas także na  Twitterze, Facebooku i You Tube.

© Copyright 2013 Miliony Przyjaciół All Right Reserved