Korzystamy z plików cookies w celach statystycznych i umożliwienia funkcjonowania serwisu.
Uznajemy, że jeżeli kontynuujesz korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Informacje o możliwości zmiany ustawień cookies: O Cookies Zgadzam się, zamknij X
Marta Zielińska
UCIEKINIER

Odkąd mamy u siebie Gibbsa nie sposób narzekać na nudę. Wygląda na to, że mały zawadiaka zdobył nie tylko przyjaźń Klinka, ale na dobre zamieszkał w sercach wszystkich domowników. I chociaż może się wydawać, że młodziutki królik nie jest w cale kłopotliwym czy wymagającym stworzonkiem, w istocie ma on wiele potrzeb i potrafi dać się we znaki, gdy najdzie go nuda.

Coś jest w mojej rodzinie, że ściąga do siebie same niepokorne dusze. Sprawdziło się to również w przypadku Gibbsa. Okazuje się, że niepozorny brzdąc ma w sobie nieskończone pokłady energii, coś jak królicza wersja Goodnessi.

Chłopaczyna zasuwa po całej działce z nieokiełznaną prędkością, robiąc przy tym niespodziewane zwroty i wyskoki na blisko pół metra wysokości. I właśnie za sprawą skakania mogliśmy niecały tydzień temu stracić na zawsze to rozbrykane maleństwo.

Co rok wydzielamy dla trawojadów przestrzeń z plastikowej siatki o drobnych oczkach, aby mogły odpoczywać w cieniu drzew i zajadać się zieleniną w spokoju i bezpieczeństwie. Projekt, który do tej pory spisywał się świetnie jednak zawiódł. Dotąd niepokonana siatka musiała ustąpić pod możliwościami rządnego przygód królika. Gdy na chwilę oderwałam wzrok od prosiaczkowo-króliczej siedziby, malec wykorzystał okazję. Nie widząc za ogrodzeniem znajomego futerka, zaczęłam rozglądać się po działce. Nic. Uniosłam drewniany domek, ale zgodnie z przypuszczeniami znajdował tam się tylko Klinek. Naraz sprowadziłam wołaniem mamę z bratem i rozpoczęliśmy poszukiwania. M. wyszedł za bramę i mignął mu znajomy kształt, znikający w krzakach prowadzących do lasu...

Do akcji poszukiwawczej został włączony Ruter. Nieraz już udowodnił, że potrafi odnaleźć i zagonić drobną zwierzynę, lecz tym razem było ciężko. Odnalezienie Gibbsa w lesie pełnym naturalnych kryjówek było jak szukanie igły w stodole wypełnionej sianem po brzegi.

Na całe szczęście w parze z króliczym wigorem idzie wychowanie. Chłopaczek od początku jest przyuczony, by nie uciekać od człowieka i lgnąć do rąk. Cecha ta bardzo się przydała, bo gdy już powoli zaczęliśmy tracić nadzieje, mama dostrzegła króliczka, który wychynął z zarośli na dźwięk jej głosu. Zbliżyła się do niego, nawołując, a ten grzecznie czekał i dał się zabrać z powrotem do domu.

Klinek z radością powitał swojego odnalezionego kompana, on sam zaś - jak gdyby nigdy nic - oddał się toalecie i znów zaczął rozrabiać.

Po tej przygodzie Ruter zdecydowanie wytrwalej pilnuje maluchów, a ja i mama wysunęłyśmy dwa wnioski: trzeba kupić wyższą siatkę (najlepiej pancerną :P), a małemu sprawić szelki.

Marta Zielińska

data publikacji 14-10-2014

Chcesz skomentowac a nie masz Facebooka? Napisz do nas - redakcja



skomentuj

Witamy na stronie dla tych z Was, którzy chcą zmieniać na lepsze życie zwierząt i ich opiekunów w Polsce.

Strona tworzona przez miłośników zwierząt, której celem jest pokazanie wszystkim, nie tylko opiekunom zwierząt, jak należy z nimi postępować, jak się wobec nich zachowywać. Zachęcająca do tolerancji i promująca zmiany miejsca zwierząt w przestrzeni publicznej, tak aby także ich opiekunom żyło się wygodniej. 

Nasze teksty nie wymagają szybkiego komentarza,  zachęcają do refleksji. Nasze filmy pokazują ludzi, którzy dla zwierząt wiele robią. Staramy się dotrzeć do ciekawych inicjatyw. Pokazywać Fascynatów i Pozytywnych Wariatów. Nasi Eksperci i Czarodzieje mają Kwity na Mity. A Daisy opisuje świat widziany 20 cm od ziemi :-) 

Zapraszamy do wysyłania komentarze emailem na redakcja - publkujemy wszystkie zgodne z naszym Regulaminem

Znajdziesz nas także na  Twitterze, Facebooku i You Tube.

© Copyright 2013 Miliony Przyjaciół All Right Reserved