Korzystamy z plików cookies w celach statystycznych i umożliwienia funkcjonowania serwisu.
Uznajemy, że jeżeli kontynuujesz korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Informacje o możliwości zmiany ustawień cookies: O Cookies Zgadzam się, zamknij X
M.E. Zielińska Photography
Z PSEM NA WAKACJACH

Niedawno wróciłam wraz z Ruterkiem z wyjazdu, mającego pogłębić znajomości zawarte na forum miesięcznika "Przyjaciel Pies". Pomysł powstał już dobry kawał czasu temu, z propozycją utworzenia "psiego obozu" wychodził niejeden użytkownik, jednak do tej pory nikt kompetentny nie palił się do zrealizowania takowego projektu.

Aż pewnego dnia pojawiła się osoba gotowa podjąć wyzwanie.

Miałam okazję uczestniczyć w przedsięwzięciu, by teraz móc wysunąć wnioski. Te malują się w całej gamie barw. Nie mogłabym powiedzieć, że wszystko było idealnie, bo stałoby się to jawnym zaprzeczeniem celów, dla jakich powstała cała inicjatywa.

Po pierwsze należy nadmienić, iż był to taki "obóz - nie-obóz", gdyż jego zadaniem w żadnym razie nie było mistrzowskie wyszkolenie uczestniczących w nich czworonogów. Nic z góry nie narzucano, zajęcia miały być luźne, służyły przede wszystkim wymianie poglądów i doświadczeń zebranych.

Tymczasem znaczna część osób przygotowała się na to, że wyjedzie z Tułowic ze świetnie poukładanym psem. Duży błąd. Za tak niewysoką cenę (w porównaniu z profesjonalnymi psiarskimi obozami) nie sposób zbyt wiele oczekiwać. Mimo wszystko nie można odmówić podjęcia trudu sprowadzenia gości odgrywających nie byle jakie znaczenie w świecie kynologicznym.

Uczestnicy mieli okazję wysłuchać wykładów poruszających aspekty behawiorystyki, zoo-fizjoterapii, oceny sędziowskiej na ringu, zdrowego odżywiania zwierząt, a także tworzenia psiego czasopisma. A że nie wszyscy zaproszeni zostali na dłużej, by można było poruszyć interesujące tematy, już ich winić nie należy.

Nie oszukujmy się, poświęcenie czasu grupce młodzieży (z drobnymi wyjątkami) to i tak niemała uprzejmość zważywszy na fakt, iż zrobiło się to nieodpłatnie. To, że nie wszystkie osobistości przypadły mi do gustu, pozostaje kwestią prywatną.

Poza pogadankami było mnóstwo czasu wolnego, a co za tym idzie utworzyło się kilka oddzielnych podobozów z dobrze znanego powodu: "tych lubię bardziej, innych mniej". I czemu tu się dziwić? Dzieje się tak wszędzie, gdzie znajdzie się kilka odrębnych opinii. Jak widać, wśród ludzi o podobnych zainteresowaniach jest nie inaczej. Nie ma powodów do wstydu, o ile nie bawić się w wojnę psychologiczną, rozsiewając plotki na prawo i lewo. Choć w sumie to już sprawa sumienia.

Z początku trafiłam do domku, w którym czułam się cholernie samotna. Mimo obecności pięciu innych osób, nie miałam, do kogo otworzyć ust. Żeby było ciekawiej, psy, które tam zamieszkiwały (może z małym wyjątkiem) rzucały się na Ruterka. Później okazało się, iż w ośrodku przebywa suka z cieczką - o czym nie poinformowano opiekunów w odpowiednim czasie. Czworonogi stały się jeszcze bardziej drażliwe i ciężko było im skupić się na czymkolwiek. Problemy zaczęły się piętrzyć.

Pani Organizator czasem zdawała mi się oderwana od rzeczywistości. Momentami kobiecie też już nerwy siadały. Człowiek jest w końcu tylko człowiekiem i nie można od niego oczekiwać nie wiadomo jakich cudów, ALE. Jeśli już ktoś podejmuje się trudu utworzenia takowego wyjazdu, spoczywa na nim pewna odpowiedzialność. Podczas pobytu w Tułowicach jakoś nie dało mi się tego odczuć.

Warto wspomnieć, iż zorganizowany "obóz" był próbny. Został stworzony dla jego uczestników i przez nich samych. Wiele spraw wymagało dopatrzenia, lecz z tego wyjazdu płynie dobra nauka na przyszłość. Jak znam siebie, znalazłabym jeszcze kilka kwestii, których można się przyczepić (bo kto nigdy nie narzeka?), lecz doświadczenie to uznaję za pozytywne i warte zapamiętania. Ruter też wydaje się być zadowolony. ;)

Pieski miały mnóstwo okazji do zapoznania się z nowymi bodźcami, przezwyciężenia lęków i poszalenia. A taka ich różnorodność, że człowiek nie widział, czym nacieszyć oko. Świetnie byłoby spotkać się ponownie w tak zacnym gronie.

Za przyjemnie spędzony czas dziękuję wszystkim uczestnikom, a w szczególności Dziewczynom, które umiliły mi caaały pobyt. Gorące pozdrowienia dla właścicielek Kajstaffa, Niedźwiedzia Balta, Sissi i Szetlando-bordera!
 

data publikacji 18-07-2014

Chcesz skomentowac a nie masz Facebooka? Napisz do nas - redakcja



skomentuj

Witamy na stronie dla tych z Was, którzy chcą zmieniać na lepsze życie zwierząt i ich opiekunów w Polsce.

Strona tworzona przez miłośników zwierząt, której celem jest pokazanie wszystkim, nie tylko opiekunom zwierząt, jak należy z nimi postępować, jak się wobec nich zachowywać. Zachęcająca do tolerancji i promująca zmiany miejsca zwierząt w przestrzeni publicznej, tak aby także ich opiekunom żyło się wygodniej. 

Nasze teksty nie wymagają szybkiego komentarza,  zachęcają do refleksji. Nasze filmy pokazują ludzi, którzy dla zwierząt wiele robią. Staramy się dotrzeć do ciekawych inicjatyw. Pokazywać Fascynatów i Pozytywnych Wariatów. Nasi Eksperci i Czarodzieje mają Kwity na Mity. A Daisy opisuje świat widziany 20 cm od ziemi :-) 

Zapraszamy do wysyłania komentarze emailem na redakcja - publkujemy wszystkie zgodne z naszym Regulaminem

Znajdziesz nas także na  Twitterze, Facebooku i You Tube.

© Copyright 2013 Miliony Przyjaciół All Right Reserved