Korzystamy z plików cookies w celach statystycznych i umożliwienia funkcjonowania serwisu.
Uznajemy, że jeżeli kontynuujesz korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Informacje o możliwości zmiany ustawień cookies: O Cookies Zgadzam się, zamknij X
AUTOR
Marta ZieliŃska
Zapalona miłośniczka zwierząt małych i dużych, opiekunka zawadiackiej amstaffki (Goodness), wesołego sznaucera (Ruter) oraz trzech świnek morskich.
ARTYKUŁY
STERYLIZACJA

Niejednokrotnie zdarzyło mi się słyszeć od przypadkowej osoby, widzącej naszą amstaffkę hasającą wesoło po działce, czy można kupić po niej szczeniaki. I za każdym razem odpowiedź była ta sama: „suka nie miała i nie będzie mieć potomstwa”. Mnóstwo przemyśleń skłoniło bowiem naszą rodzinę do wysterylizowania Gudi.

Jak to z nami było? Bez kilku niespodzianek wprawdzie się nie obeszło, jednak absolutnie nie żałuję podjętej decyzji.

Do ostatniej chwili przed zabiegiem byłam całkowicie spokojna, jednak w gabinecie zaczęły ogarniać mnie rozterki. Wszystko przez bezradne psie spojrzenie i rozjeżdżające się łapy po otrzymaniu zastrzyku. Nie czułam się dobrze z myślą, że mam zostawić sunię w takim stanie zupełnie samą. 

W domu obijałam się po kątach w oczekiwaniu na telefon dobre trzy godziny i odetchnęłam dopiero wtedy, gdy Gudi znalazła się już na własnym posłaniu. Przez cały wieczór psina była doglądana i wszystko wydawało się w porządku. Po pewnym czasie pojawiła się drobna panika, ponieważ amstaffka „kombinowała” przy pooperacyjnym fartuszku, który zakłada się psom po takim zabiegu. Dla pewności założyłam więc jej na noc kaganiec. Wstałam około trzeciej, by sprawdzić czy wszystko gra. Gudi popiskiwała przez sen, ale poza tym było w porządku, więc wróciłam do siebie. Gdy wszyscy smacznie spali, Młoda jednak narozrabiała, bo trzy godziny później kaganiec był ściągnięty, troczki z fartuszka porozrywane, brzuch odsłonięty, a na podłodze leżało trochę wymiocin. Brudne rzeczy szybko wrzuciłam do prania, sznureczki przymocowałam z powrotem do fartucha, a kaganiec znów wylądował na mordce. 

Później Gudi wymiotowała jeszcze cztery razy. Nie chciała też jeść i nie oddalała się od posłania. Niekiedy poleżał obok niej nasz sznaucer, jednak zdecydowanie bardziej wolał trzymać się na odległość.

Po pewnym czasie udało mi się nakłonić amstaffkę do zjedzenia odrobiny kurczaka z ryżem. Obeszło się bez zwrotów, co troszeczkę mnie pokrzepiło. Ale naprawdę mogłam głęboko odetchnąć dopiero po wizycie kontrolnej. Psina została obejrzana, ze szwami wszystko w porządku, humorek zaczął wracać, a wraz z nim i apetyt. Pożyczono nam też nowy fartuch - bardziej wytrzymały - do czasu, aż nie zreperowało się naszego.

Z każdym kolejnym dniem było coraz lepiej. Gudaska musiała przejść swoje po operacji, ale nie wpłynęło to w żadnym stopniu na jej beztroską radość życia.

Po co właściwie było to wszystko? Jaki jest sens tej historii? Wkroczyliśmy oto w temat, który w ostatnim czasie coraz mocniej się nagłaśnia. Przerażająca jest bowiem niewiedza o skutkach niekontrolowanego rozmnażania się zwierząt, namnażające się cierpienie przez wyrzucanie i zabijanie niechcianych miotów, a także walka z chorobami układu płciowego. Czy te kilka dni dochodzenia do siebie po sterylizacji czy kastracji pupila można porównać z męką milionów stworzeń, będącą wynikiem ludzkiej głupoty bądź zaniedbania? Nie dla wszystkich odpowiedź na to pytanie wydaje się prosta. Dlatego właśnie rozpoczynamy cykl poświęcony kwestii sterylizacji. Już niebawem dalszy ciąg naszych rozważań.

data publikacji 04-11-2013

Chcesz skomentowac a nie masz Facebooka? Napisz do nas - redakcja



skomentuj

Witamy na stronie dla tych z Was, którzy chcą zmieniać na lepsze życie zwierząt i ich opiekunów w Polsce.

Strona tworzona przez miłośników zwierząt, której celem jest pokazanie wszystkim, nie tylko opiekunom zwierząt, jak należy z nimi postępować, jak się wobec nich zachowywać. Zachęcająca do tolerancji i promująca zmiany miejsca zwierząt w przestrzeni publicznej, tak aby także ich opiekunom żyło się wygodniej. 

Nasze teksty nie wymagają szybkiego komentarza,  zachęcają do refleksji. Nasze filmy pokazują ludzi, którzy dla zwierząt wiele robią. Staramy się dotrzeć do ciekawych inicjatyw. Pokazywać Fascynatów i Pozytywnych Wariatów. Nasi Eksperci i Czarodzieje mają Kwity na Mity. A Daisy opisuje świat widziany 20 cm od ziemi :-) 

Zapraszamy do wysyłania komentarze emailem na redakcja - publkujemy wszystkie zgodne z naszym Regulaminem

Znajdziesz nas także na  Twitterze, Facebooku i You Tube.

© Copyright 2013 Miliony Przyjaciół All Right Reserved